Atakowanie najbardziej narażonych na przemoc grup mniejszościowych to najstarsza sztuczka z repertuaru populisty. Tym bardziej że tworzenie nowych narracji jest stosunkowo łatwe, jeśli przetwarza się uprzedzenia i tropy już obecne w danej kulturze. To skuteczne i uniwersalne narzędzia, które tylko czekają na wykorzystanie. Z perspektywy technik, nie ma znaczenia jaką grupę społeczną bierze na celownik populista. Z perspektyw ludzkiej, ogromne znaczenie ma to, czy ty - osobo czytająca - należysz do danej grupy.

Upominanie się o prawa człowieka wymaga od nas mierzenia się z takimi narracjami i zawsze płacimy za to jakąś cenę. Im bliżej nam do ludzi, których się oczernia, stawia jako kozły ofiarne i dehumanizuje, tym większe nasze obciążenie psychiczne i fizyczne. Wstawiając się za atakowaną grupą, możemy stać się celem przez asocjację, trafiając pod parasolowa kategorię osób non grata. Wedle logiki polaryzacji, obrońców mniejszości uznanej za zło wcielone prędzej czy później uznaje się za zdrajców. Mimo wszystko, to wciąż zupełnie co innego, niż po prostu przynależeć do mniejszości. Można przestać być obrońcą praw człowieka, ale nie można przestać istnieć. Można zrezygnować z pracy, ale nie tożsamości.

Wiele źródeł + powtórzenia + czas = idealna kampania nienawiści

Wzór na skuteczny przekaz mówi nam, że komunikacja nie może być jednorazowa. Musimy dać jej szansę, żeby wsiąknęła ludziom do głów, a to wymaga nasycenia zarówno w przestrzeni jak i w czasie poprzez powtórzenia. Ten wzór nie powie nam jednak jak radzić sobie z prowadzoną tak narracją, gdy jest się nie tylko jej odbiorcą, ale też bohaterem.

Czytanie, oglądanie i słuchanie niezliczonych komunikatów, które upokarzają, oczerniają i dehumanizują i celowo zakłamują to, kim jesteś i jak wygląda twoje życie, bardzo szybko staje się nie do wytrzymania. Choć szybko można otrząsnąć się z szoku wywołanego tym, że bogaci, wpływowi ludzie wzięli cię na celownik, poczucie grozy, frustracji i beznadziei może osłabnąć, ale nigdy nie znika.

Jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji, a przy okazji pracujesz w działce komunikacji, stracisz przywilej odcięcia się od mediów. Twoja praca będzie wymagać nie tylko bycia na bieżąco, ale też przygotowywania odpowiedzi na kampanię, która perswaduje ludziom, że powinni cię nienawidzić. Codzienne analizowanie i przetwarzanie takich przekazów przypomina nurkowanie w ściekach, gdy ma się do dyspozycji tylko maskę z - coraz bardziej zatkaną - rurką. Jak postać z gry komputerowej, będziesz zanurzać się coraz głębiej, szukając tej jednej dźwigni, która zamknie właz i zatrzyma wyciek. Niestety gra jest źle zaprojektowana i takiej dźwigni po prostu nie ma.

Zła wiadomość jest taka, że nie zatrzymasz tej powodzi. Na szczęście - z czasem - inni ludzie dostrzegą zagrożenie. Twoje zadanie polega na tym, żeby do tego czasu nie utonąć. Dlatego warto poćwiczyć umiejętności survivalowe zanim staną się potrzebne.

“To tylko polityka”

Po pierwsze, przygotuj się na to, że gdy będziesz ostrzegać innych o zagrożeniu, usłyszysz, że przesadzasz. Jako osoba z grupy, która stała się celem ataku, dostrzeżesz go wcześniej, niż inni. Usłyszysz, że zaostrzenie języka w okresie kampanii wyborczej nie jest niczym nowym i nie w tym nic zaskakującego. Powiedzą ci, że to minie. Nie powiedzą, że zanim minie, będzie tylko coraz gorzej.

Po drugie, przygotuj się na to, że zwolennicy (nawet ci mało radykalni) polityków, którzy cię atakują, będą wyjaśniać ci, że tu w ogóle nie chodzi o ciebie. Twoi przyjaciele i znajomi z pracy i szkoły, a nawet ludzie z którymi rozmawiasz online, będą przekonywać cię, że nienawiść, której doświadczasz nie jest prawdziwa. Dla nich rasizm, ksenofobia, homo- i transfobia, to narracje o abstrakcyjnych pojęciach, a nie ludziach z krwi i kości. To tylko część strategii politycznej - nie jesteś pępkiem świata.

Po trzecie, przygotuj się to, że ludzie będą oczekiwać od ciebie życia po staremy, jakby nic się nie stało. W końcu dostrzegą nienawiść, ale nie wpłynie ona na ich życie, więc nie zrozumieją, dlaczego może ona wpływać na twoje. Na początku nie zrozumieją, gdy opowiesz im o zmęczeniu, depresji i strachu. Większość z nich nie zmieni optyki aż do momentu, gdy zobaczą fizyczną przemoc.

“AkTYwizm”, a nie “akJAwizm”

Ale jak w ogóle można się na to wszystko przygotować?

Po pierwsze: musisz obniżyć oczekiwania i pogodzić się z tym, że ludzie, nawet ci najbliżsi, będą zbyt zajęci swoimi problemami, aby dostrzec twoje trudności. Będa starali się wytłumaczyć i zracjonalizować nienawiść nie dlatego, że są źli i niewrażliwi, ale dlatego, że uwierzą, że nie są w stanie niczego zmienić. Twoje zadanie jako aktywistki lub obrońcy praw człowieka będzie polegać na tym, żeby zaproponować im sposoby na odzyskanie poczucia sprawczości.

Po drugie: pamiętaj, że oddzielanie pojęć od żywych ludzi, których dotyczą, jest pierwszym warunkiem uruchomienia machiny nienawiści. Narracje populistów zawsze odwołują się do “ideologii gender”, “obcych agentów” i “fali uchodźców” - nigdy Kaśki i Maćka, Mariam i Abdula. Twarze i osobiste historie wprowadzają niuanse i mogą nawet wywołać empatię, która jest największym zagrożeniem dla kampanii nienawiści. Właśnie dlatego storytelling powinien być każdorazowo pierwszą i ostatnią techniką w twojej praktyce komunikacyjnej.

Po trzecie: spróbuj otoczyć się ludźmi, na których możesz polegać, gdy praca stanie się zbyt trudna. Zaakceptuj to, że osoby które do tej pory cię wspierały mogą przestać cię rozumieć. Dobrą wiadomością jest to, że w miarę trwania kampanii nienawiści, poznasz nowych sojuszników i sojuszniczki, a nawet nowych przyjaciół i przyjaciółki, i wszystkie te osoby pojawią się w twoim otoczeniu już przekonane do idei, o którą walczysz. Nie ignoruj ich, utrzymuj z nimi kontakt i zatrzymaj w orbicie.

Bez względu na sprawę, która leży w sercu twojego aktywizmu, gdy staniesz się celem nagonki, musisz zarazem stać się głównym obiektem własnej troski. Jesteś ograniczonym i trudnym do uzupełnienia dobrem, które musisz nauczyć się racjonować. Trudno jest robić aktywizm a pojedynkę w każdej osobie aktywistycznej, musi być jakieś “ty”.

Pokusa samorzecznictwa

W miarę rozbierania nienawistnych narracji na czynniki pierwsze i tworzenia własnych alternatywnych przekazów, dostrzeżesz ogromny potencjał opowiadania ludzkich historii i ich impakt na odbiorców i odbiorczynie z “ruchomego środka”. Właśnie wtedy poczujesz pokusę zanurzenia w samorzecznictwie. W końcu wykorzystanie własnego głosu, żeby podzielić się z innymi swoją prawdą, wydawać ci się będzie łatwiejsze i mniej czasochłonne, niż poszukiwanie osób, które opowiedzą swoje historie. To wszystko prawda, ale z takim działaniem wiąże się ogromne ryzyko.

Pracując z ludźmi, którzy rezygnują ze swojej prywatności, żeby wywołać empatię i zrozumienie w odbiorcach i odbiorczyniach komunikatów, bez większego trudu dostrzeżesz, że odsłaniają się i twoja rola - jako osoby od komunikacji - polega również na trosce o ich dobrostan. Musisz dać im możliwość zrezygnowania, zniknięcia i powrotu do prywatności w dowolnej chwili, jeśli tylko poczują, że komunikacja zwrotna lub nawet samo bycie na świeczniku, to dla nich za dużo. I choć powinnaś, droga osobo, stosować tę samą zasadę wobec siebie, jest spora szansa, że albo zignorujesz, albo całkowicie przeoczysz moment, gdy cena, którą będziesz płacić za dzielenie się swoim życiem stanie się zbyt wysoka. Może okazać się, że pilnując najwyższych etycznych standardów wobec innych ludzi, zaczniesz traktować samą siebie jak zasób i kampanijny materiał. To będzie czas na interwencję osób z twojego otoczenia, które powinny zabronić ci robienia sobie krzywdy. Oczywiście możesz je zignorować, ale najpierw oszczędź trochę pieniędzy na długą terapię.

Komunikacja społeczna wyrasta ze społeczności

Kampanie nienawiści mogą trwać latami, nasilając się i słabną wraz z cyklami wyborów i kondycji gospodarczej kraju. Czasem mogą przygasać, ale nigdy nie znikają. Populiści stosują długofalowe strategie komunikacyjne i żeby z nimi walczyć, musisz robić to samo. Praca w takiej skali czasowej przerasta możliwości jednostki. Komunikacja oparta na kampaniowaniu społecznym potrzebuje społeczności. Nie tylko jako wspólnoty doświadczeń i wartości, źródła umiejętności i prawdziwych historii, ale również jako sieci wzajemnego wsparcia i (samo)regulacji.

Nie mamy pieniędzy i wpływów, jakimi dysponują twórcy dezinformacji i kampanii nienawiści, ale możemy dokonać wielkich rzeczy, jeśli tylko będziemy pamiętać o zbudowaniu sieci bezpieczeństwa - osób, które złapią nas, jeśli upadniemy.

Autor: Hubert Sobecki (Miłość Nie Wyklucza)

Ilustracja w tle: xbrchx


Chcesz wzmonić umiejętności komunikowania się ze społecznością. Spóbuj naszego bezpłatnego kursu Budowania Pozytywnych Narracji: