Fake newsy, profilowane reklamy, kampanie z użyciem botów, czy nękanie przez internetowe „trolle” – wszystkie te składniki kampanii dezinformacyjnych podkopują wysiłki naukowców i aktywistów próbujących edukować społeczeństwa w zakresie zmian klimatycznych i uczulać je na kwestię pilnej potrzeby podjęcia stosownych kroków.

Klimatolożka Katherine Hayhoe zauważa: „Najbardziej niebezpiecznym aspektem dezinformacji klimatycznej nie jest sam fakt jest istnienia, a to, że zyskuje ona rozgłos za sprawą algorytmów serwisów społecznościowych, które projektowane są tak, by generować zaangażowanie i klikalność niezależnie od prawdziwości rozpowszechnianych informacji”.

Chcąc ograniczyć zgubny wpływ kampanii dezinformacyjnych, musimy rozumieć wykorzystywane w ich ramach strategie. Osobom dysponującym rzetelną wiedzą łatwiej będzie wtedy skutecznie ją komunikować, nagłaśniać rzeczywistą skalę problemu i wskazywać szerokiemu gronu odbiorców, jakie kroki mogą skutkować realnymi zmianami.

Dlaczego powszechność dezinformacji klimatycznej jest tak niepokojąca?

Dowody na istnienie zmian klimatycznych obserwujemy na każdym kroku. Rosnące z roku na rok temperatury, topniejące lodowce i ekstremalne zjawiska pogodowe w parze z postępującymi zanieczyszczeniem i wycinaniem lasów sprawiają, że negacjonistom klimatycznym coraz trudniej jest bronić swojej wersji. Pewne branże nie mogą jednak pozwolić sobie na to, by całość opinii publicznej opowiedziała się po stronie nauki. Oznaczałoby to dla nich nowe obostrzenia i regulacje, a tym samym – spadek zysków. Dlatego jesteśmy świadkami kolejnych kampanii szerzących dezinformację i mających rodzić klimatyczny sceptycyzm. Podkopują one wysiłki klimatologów i ekologów i oddalają nas od wdrożenia odpowiednich rozwiązań.

Alarmujący raport z roku 2020 wskazuje na istotną prawidłowość. Otóż w negacjonistycznych kampaniach dotyczących klimatu wielokrotnie wykorzystuje się te same strategie, którymi branża tytoniowa przez dziesięciolecia posługiwała się w celu zakwestionowania związku palenia z zachorowaniami na raka.

W kwestii zmian klimatu gra idzie o najwyższe stawki, a każda udostępniona w sieci teoria spiskowa czy przeinaczona informacja to przeszkoda na drodze to globalnego wdrożenia adekwatnych rozwiązań. Działające w złej wierze osoby i grupy próbują tymczasem podsycać podziały społeczne i konflikty na tle ideologicznym. Sprzyja to ogólnej niepewności, a także – narastaniu nieufności wobec poważanych organizacji i świata nauki.

Jak w praktyce wyglądają takie kampanie?

W niektórych przypadkach sprawa jest ewidentna, a kampanię natychmiast da się łatwo powiązać z którymś z wielkich trucicieli. Czasem jednak rzecz wymaga więcej wysiłku. Jeden z raportów donosi, że szesnaście firm w największym stopniu odpowiedzialnych za globalne zanieczyszczenie zamieściło w roku 2021 na Facebooku tysiąc siedemset płatnych publikacji zawierających fałszywe lub przeinaczone informacje na temat zmian klimatycznych. Łącznie uzyskały one przeszło sto pięćdziesiąt milionów wyświetleń.

Ataki na czyste źródła energii

Ulubionym celem ataków płatnych negacjonistów jest szeroko pojęta czysta energia. Koncerny naftowe i gazowe usiłują opóźnić w ten sposób spadek sprzedaży swoich produktów. Za przykład mogą posłużyć tu działania Texas Public Policy Foundation – think tanku o silnych powiązaniach z branżami gazową i naftową. Organizacja ta zamieściła na YouTube’ie serię filmów przedstawiających koncerny paliwowe jako sprzymierzeńców drobnych przedsiębiorców, a czystą energię – jako zgubny dla małego biznesu wytwór międzynarodowych korporacji. Tego typu kampanie mają za zadanie wywołać oburzenie poprzez pośrednie zawłaszczenie narracji w duchu American Dream. Przekaz jest tu prosty: dostawcy czystej energii podkopują codzienny wysiłek ciężko pracujących Amerykanów.

Już od ponad dekady o szerzenie klimatycznej dezinformacji oskarżany jest także inny konserwatywny think tank, The Heartland Institute. W roku 2012 z organizacji tej wyciekły dokumenty ukazujące szczegóły finansowania niektórych jej działań. Okazało się wtedy, że The Heartland Institute przyjął od spółek naftowych środki na zaplanowanie i wdrożenie kampanii mającej dyskredytować ustalenia klimatologów.

Klimatyczne kontrowersje

W roku 2009 miała miejsce „Afera Climategate” – akcja mająca ukazywać kwestię zmian klimatycznych jako kontrowersyjną. Dokonano ataku hakerskiego na serwer Instytutu Badań nad Klimatem (CRU) Uniwersytetu East Anglia, a następnie, na kilka tygodni przed szczytem klimatycznym w Kopenhadze, rozesłano ponad tysiąc e-maili do różnych adresatów.

Jako pierwsi zareagowali na nie negacjoniści klimatyczni. Udostępniając bez kontekstu wykradzione informacje, wykorzystali oni sytuację, aby stworzyć wrażenie, że zmiana klimatu to nic innego jak naukowy spisek – zmowa badaczy manipulujących danymi w celu uciszenia swoich oponentów. Choć mieliśmy do czynienia z ewidentną kampanią oszczerstw, „Afera Climategate” miała poważne reperkusje. Nie powstrzymały ich nawet stanowiska publikowane przez poważane organizacje opowiadające się po stronie nauki i od lat nagłaśniające wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi.

Odnosząc się do wydarzeń z roku 2009, A.A. Leiserowitz, dyrektor projektu badań nad zmianami klimatu Uniwersytetu Yale, stwierdził: „Climategate miało poważny wpływ na społeczny odbiór kwestii globalnego ocieplenia i poziom zaufania do naukowców. Spadek tego ostatniego obserwowano jednak głównie wśród osób o silnie indywidualistycznym światopoglądzie i zwolenników ideologii konserwatywnej”.

Walka ze zmianami klimatu a klimatyczne kampanie dezinformacyjne

By skutecznie walczyć z dezinformacją, nie wystarczy rozpowszechniać faktów i zarzekać się, że głosi się prawdę. W Raporcie opublikowanym przez Uniwersytet Oksfordzki w ramach projektu badań nad propagandą internetową (COMPROP) stwierdzono, iż „Fałszywe, mylące i szkodliwe informacje” uzyskują w mediach społecznościowych większe zasięgi. Ma to poważne konsekwencje z punktu widzenia – między innymi – zdrowia publicznego, stabilizacji politycznej i społecznej percepcji wiarygodności badań naukowych.

To wszystko nie oznacza jednak, że nic nie da się zrobić. Istnieje kilka strategii, którymi możemy posłużyć się w ramach wieloaspektowych starań o ukrócenie zasięgów kampanii dezinformacyjnych.

1. Promujmy edukację medialną i cyfrową.

Z punktu widzenia ograniczania szkód wyrządzanych przez kampanie dezinformacyjne kluczowe jest, aby jak najszersze grono odbiorców potrafiło myśleć krytycznie i korzystać z mediów w sposób świadomy. Działania, o których tu mowa, mogą obejmować choćby edukację szkolną z zakresu korzystania z mediów – w szczególności cyfrowych. Równie wartościowe będą tu ogólnodostępne warsztaty (bądź internetowe, bądź prowadzone stacjonarnie) poświęcone tej tematyce oraz rozpowszechnianie odpowiednich materiałów szkoleniowych – zarówno na poziomie indywidualnym, jak i globalnym.

Jedną z przestrzeni edukacyjnych powstałych z myślą o wspieraniu społeczeństwa obywatelskiego w uzyskiwaniu cyfrowej odporności jest Hive Mind. Służmy pomocą aktywistom, trenerom oraz całym organizacjom.

2. Wspierajmy organizacje fact-checkingowe.

W skali całego globu organizacje weryfikujące prawdziwość relacji mają nie lada zadanie do wykonania! Współpracujący z nimi dziennikarze odgrywają istotną rolę w walce z kampaniami dezinformacyjnymi, choćby poprzez uważną weryfikację wypowiedzi postaci publicznych czy narracji rozpowszechnianych przez serwisy o znacznych zasięgach. Inny ważny element ich działań to obserwacja tematów szybko zyskujących popularność w mediach społecznościowych. Nie do przecenienia będą dalsze nakłady pracy i pieniędzy na rozwój narzędzi pozwalających weryfikować prawdziwość rozpowszechnianych treści – zwłaszcza wobec ciągłego rozwoju takich metod manipulacji jak deep fake czy cyfrowa ingerencja w obrazy.

3. Udoskonalajmy kampanie komunikacyjne.

Skoro narzędzia i strategie komunikacyjne stosowane są na użytek dezinformacji, należy korzystać z nich również w imię prawdy, tworząc skrojone na miarę kampanie, które będą skuteczną przeciwwagą dla rozpowszechnianych kłamstw i przeinaczeń. Precyzyjne docieranie do określonych grup odbiorców w określonych miejscach sprawi, że przekaz dotyczący spraw klimatu i ekologii będzie skuteczniej mobilizować do działania.

4. Pociągajmy do odpowiedzialności podmioty uprawiające szkodliwą działalność.

Ilekroć okaże się, że dana osoba czy organizacja celowo szerzy dezinformację, podejmujmy kroki służące pociągnięciu jej do odpowiedzialności. Czy sięgniemy po działania prawne, czy publicznie nagłośnimy nieuczciwość i nierzetelność, ważne jest, by winny dezinformacji został w jakiś sposób napiętnowany. Sprawi to, że inni zastanowią się dwa razy, nim podejmą podobne próby szerzenia dezinformacji.

5. Dotrzyjmy do zasadniczej przyczyny problemu.

Chcąc skutecznie mierzyć się ze zjawiskiem kampanii dezinformacyjnych, musimy szukać sposobów, by pociągać do odpowiedzialności platformy ułatwiające ich prowadzenie. Działania takie są zwykle bardzo czasochłonne – zwłaszcza gdy rzecz wymaga zaangażowania władz, społeczeństwa obywatelskiego i przedstawicieli sektora prywatnego – lecz mowa tu o wysiłku, który z pewnością warto podjąć. Mamy w końcu szansę dopilnować, by szkodliwe kampanie, których byliśmy świadkami, nie mogły być ponawiane.

Walka ze zmianami klimatu i dezinformacją w tym zakresie to wyzwanie wymagające pilnej, wieloaspektowej reakcji – na poziomie indywidualnym, krajowym i globalnym. By osiągnąć tu zauważalne postępy, potrzebne będą zgrane wysiłki wielu osób i grup. Działając razem, możemy jednak zadbać o bardziej zrównoważoną i zdrowszą przyszłość dla nas wszystkich.

Jeśli chcesz w tym pomóc, dołącz do społeczności Hive Mind i ucz się w gronie innych cyfrowych aktywistów.